piątek, 7 sierpnia 2015
Dalej zasypiam o 4 nad ranem, lęki nocne nie uspętpują...A może to już przyzwyczjanie? Nie wiem...Ale wiem że dalej nie czuje się specjalnie dobrze i jakoś mi trudno wyłuskać trochę radości z życia, na szczęście mi się to czasem udaje, bo inaczej bym chyba już całkiem zwariowała...W każdym razie niedługo zaczne chodzić doraźnie na psychoterapię i aktywnie szukam "drugiej połówki", no i z niewielkimi, chwilowymi efektami próbuje na nowo nastawić mój zegar dobowy...No cóź, nie od razu Rzym zbudowano :)
poniedziałek, 3 sierpnia 2015
Tak sobie siedzę i myślę...Dobra, tak naprawde nie myślę, tak naprawdę jestem przemęczona, niemyśląca i zobojętniała, niby coś robie, niby coś się dzieje i jest fajnie, ale z drugiej strony , to jest chyba jeszcze słabiej niż parę dni temu...Nie mam siły na nic..W zasadzie problem jest taki że...Mam już 20 lat i ni chuj, nic! Ludzie mają swe miłości , życie dorosłe, a ja...NIC!
A może nie o to chodzi? Może nie dokońca wiadomo o co, ale wiadomo tylko tyle ze czuję się do dupy...
Nie mogę spać, bo boje się nie do końca wiadomo czego, całe noce ogądam YT, potem wstaje o 14 i już prawie na nic nie ma czasu...Z jednej strony dobrze mi w tym bezruchu, ale z drugiej , coś się we mnie niszczy...Eh, sama nie wiem...Wiem tylko że wszystko mnie boli, irytuje i czuję się jakbym była w połowie w jakimś letargu...
Nie, nie będzie długiego posta, nie będzie też optymistycznego zakończenia, nie wiem co będzie...Tylko łzy mi napływają do oczu, ale nie mogą dopłynąć, nie docieraja, tak bardzo boli...
Subskrybuj:
Posty (Atom)